Najlepsze według mnie opracowania dotyczące tematu, zamieszczone dzięki uprzejmości autora - Kuby Radlińskiego. Moim skromnym zdaniem te opracowania należy traktować jak biblię przy doborze butów.
Ogólne zasady dobierania butów skiturowych i Porównanie butów turowych Scarpa Spirit 3 i Lowa X-Alp Pro »By prawidłowo dobrać but z wkładką termo musisz wykonać:
Jeśli jest gdzieś luz - to dobrego trzymania w tym miejscu nie osiągniemy, but nie będzie idealnie dopasowany, bo przy termoformowaniu nic się nie dopełnia, a tylko wygniata.
Po spełnieniu tych 5 pomiarów z obu nóg, jeśli jest jak napisałem, to są to buty dla CIEBIE.
Małe różnice w budowie nóg zostaną skompensowane podczas prawidłowej, wysokotemperaturowej indywidualizacji.
Tu jest dyskusja na forum skiturowym w temacie tej techniki, a tu - link do innego forum gdzie inny mój klient sympatycznie i konkretnie "moje pasowanie" opisał.
Dotyczy to termoformowań u mnie w serwisie, o wynikach innych nie będę się wypowiadał.
W butach o charakterze sportowym z cienkim botkiem termoformowalnym typu TLT5 obowiązuje zasada jednego centymetra za piętą.
Plusy takiego pasowania.
Minusy
Chciałem tu bardzo podziękować moim klientom za pomoc w dopracowaniu tej metody.
"Niedawno wróciłam z legendarnych zawodów skialpinistycznych Pierra Menta. O tym, że są to zawody legendarne, przekonuje się każdy, kto tam przyjedzie i na własne oczy zobaczy - zarówno atmosferę w całej dolinie alpejskiej, jak i niesamowitą trasę, którą musza pokonać zawodnicy. Cztery dni i ponad 10 tysięcy metrów przewyższenia. Liczba ta niewiele mówi komuś, kto po górach nie chodzi, ale każdy, kto choć trochę w zyciu gór zaznał- wie co to znaczy. To tak, jakby przez cztery z rzędu dni wbiegać na Kasprowy i zjeżdżać, tyle że po lasach i żlebami. Nie wchodzić, a podbiegać, to należy podkreślić;-) Czyli jednym słowem; nikt normalny czegoś takiego nie robi! Tak, zapewne trzeba mieć w sobie trochę ze świra, żeby chcieć, i to za grube pieniądze, wstawać codziennie o 5 rano, ładować ok 2800m przewyższenia, nie móc zasnąć ze zmęczenia przez kilka nocy z rzędu.
Nie ulega wątpliwości, że na tak ekstremalnych dystansach biegowych liczy się każdy detal, w przypadku skialpinizmu- przede wszystkim sprzętowy. Sprzęt staje się częścią naszego ciała. Dlatego na znaczeniu zyskują specjaliści, którzy nad tym sprzętem pracują- tak, by dawał jak najmniej oporu, by był jak najbardziej wydajny i szybki. Przecież przy kilku tysiącach kroków liczy się każda dosłownie nawet najmniejsza porcja energii wydana słusznie, a każda wydana bez potrzeby- boli po stokroć.
Wiem co to znaczy przejść trasę Pierra Menty na źle dopasowanym sprzęcie - fokach nasmarowanych quasiprofesjonalnie i przede wszystkim na butach dopasowanych metodami chałupniczymi. Wiem co to znaczy zdejmować codziennie zakrwawioną skarpetkę i ustawiać się w kolejce do podologa, który staje na głowie by zaleczyć do mięsa startą skórę na stopach. Ale od tego roku wiem także coś więcej - mianowicie co to znaczy przejść trasę Pierra Menty w sprzęcie przygotowanym przez najprwadziwszego profesjonalistę, mistrza w swoim fachu. Moim sprzętem zaopiekował się mistrz Witek Gątarski i piszę to bez żadnej egzaltacji czy z nadmiaru endorfin po starcie.
Na trasie tegorocznej Pierra Menty, gdzie udało nam się wywalczyć historyczne, bo jak dotąd najlepsze miejsce Polaków ( 7) w tej imprezie, ani razu nie zobaczyłam odciska na mojej stopie. Ba, ani razu nawet nie poczułam najmniejszego nawet obcierania w bucie, który został po prostu perfekcyjnie dopasowany. Narty, posmarowane najlepiej dopasowanym i "wyczutym" smarem, pozwoliły mi pokonać 10000m trudnych zjazdów w świetnym stylu i ze świetną naprawdę prędkością. Absolutnie nic nie zawiodło, a każdy sprzętowy detal - łącznie z wyczarowanym przez Witka w 5 minut tajemniczym systemem ustawiającym moją stopę w botku pod innym kątem - idealnie spełniły swoją funkcję.
Za to maksimum komfortu przy maksimum zmęczenia jestem Witkowi najbardziej wdzięczna i chylę czoła wobec jego wirtuozerii. Mało kto z nas, zwłaszcze we współczesnym świecie, potrafi osiągać mistrzowstwo w tym co robi. Witkowi się to udało. Mam nadzieję, że jak najwięcej zawodników będzie miało to szczęście, by być jego klientami w przyszłym sezonie."
Magdalena Derezińska-Osiecka
(od siebie mogę tylko dodać, że buty (Dynafit TLT5), o których Magda pisze przyszły dla niej tak późno, że miała je na nogach tylko na dwóch treningach przed tymi zawodami. Ta technologia stwarza nieprawdopodobne możliwości.)